(c) śliczne ikonki Rickley
Siema!
W sumie to nie ma za bardzo tu o czym pisać, na polu jest już zimno, zbliża się jesień. Nie wiem, jak wy, ale ja mimo wszystko lubię te kolorowe, spadające liście i tą ponurą, aczkolwiek wesołą jesienną pogodę hahaha:D Sama nie wiem, dlaczego jeszcze piszę tego bloga. Rzuciłam starego, a na tym jest nudno, aczkolwiek mam wenę, więc chyba tylko dlatego. Jeśli będziecie chcieli notki, będę pisała, choć sama zastanawiam się, ilu was tu jest, bo wydaje mi się, że o wiele mniej, niż dawniej. No cóż. Ale jestem, piszę. Czytajcie. Będzie dobrze.
Nierozłączni odc.2
Katy siedziała sama na poddaszu, podczas 10 już z kolei randki Hanny z Jasonem. Praktycznie co noc razem gdzieś wychodzili, a ciemnowłosa zostawała w domu ze swoimi myślami i wyrzutami sumienia. Dręczyła ją tylko jedna myśl: dlaczego on jej nie powiedział? Czy jest na tyle fałszywy, że nie przeszkadza mu ten incydent, czy też może zapomniał o wszystkim? I co ona ma teraz zrobić? Hanna przecież ją znienawidzi, jeśli się dowie. Ale przeciągane kłamstwo, to przecież większe kłamstwo.
Na ziemię sprowadziło ją pukanie do drzwi. Czym prędzej zbiegła na dół i otworzyła przyjaciółce.
-Hej, i jak było?
-Cudownie! Pamiętasz ten film o zombie w roli głównej?
-Ten, w którym ten gościu z koparki został zjedzony?
-Tak.
-Mhm.- Mruknęła ciemnowłosa.
-Byliśmy właśnie na nim.
-To cudownie.-Katy udała entuzjazm.
-Chodź, wyjmę ciasto z piekarnika, ty jak zwykle zapomniałaś!
-Przepraszam. - Powiedziała cicho Katy.
-A coś ty taka przygnębiona?
-Sama nie wiem, Han, daj spokój.
-Mam nadzieję, że nie będzie ci przykro, że dzisiaj wieczorem Jason zaprosił mnie do jakiegoś klubu?
-Nie. Zostanę sama, lubię zostawać sama. To takie.. fascynujące.
-Przestań Katy - powiedziała rudowłosa - wiem, że spędzam z nim teraz dużo czasu, ale w końcu to on organizuje te wszystkie wyjścia, a ja.. nie potrafię odmówić! Chyba naprawdę go kocham. Ale nie martw się, sobotę spędzimy razem!
-Spokojnie, Hanna! Twoje szczęście to również moje, tak?
-No niby tak, ale widzę, że jest ci przykro.
-Nic mi nie jest, naprawdę.
-Nie musisz udawać szczęśliwej!
-Ale taka jestem, idź na górę się przygotować na wieczór. I weź proszę te kolczyki ode mnie, będą ci pasować do sukienki.
WIECZOREM
-Wiesz, te kolczyki chyba pogrubiają mi twarz.
-Wyglądasz w nich świetnie, nie marudź!
Rozmowę przyjaciółek przerwał dzwonek do drzwi.
-Witaj skarbie, mam coś dla ciebie!- chłopak wręczył dziewczynie prezent.
-Aww, Jason, nie musiałeś!
-Jak słodko, aż rzygam tęczą.- Pomyślała Katy, lecz zaraz potem powiedziała: "bawcie się dobrze, tylko nie za dobrze!" i mrugnęła porozumiewawczo go przyjaciółki.
<Boże, co ja zrobiłam. Oni są taką świetną parą! A Jason z wyrzutów sumienia kupuje jej jakieś różowe prezenty. A co z Mikiem? Jemu też nie powiem, bo boję się go stracić?>
<Nie mogę na siebie patrzeć. Ehh>
PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ
<Nie ma nic lepszego na poprawienie humoru niż jakaś nudna, głupia książka. O, słyszę dzwonek do drzwi, pewnie już wrócili.>
-Ćśś, nie możemy obudzić Katy. - zaśmiała się Hanna.
-Jest na górze?
-Tak, o tej porze pewnie już śpi.
-Do zobaczenia jutro.- powiedział Jason, łapiąc Hannę za tyłek. Ta zachichotała i pożegnała chłopaka.
<Lepiej pójdę spać, Hanna za chwilę tu będzie.>
RANO
<Zasypiam wcześnie i budzę się późno. Ehh. Chyba zadzwonię do Jasona, muszę go zapytać, co dalej z tym zrobimy. Pewnie już wstał.>
Kiedy szatynka wykręcała jego numer, jej ręce trzęsły się niemiłosiernie, jednak dalej wciskała kolejne cyfry.
-Halo?- Usłyszała w słuchawce głos chłopaka i zdrętwiała.
<Odezwij się, Katy>
-Halo, Nick, czy to ty? Odezwij się, to nie jest śmieszne.
<Nick, jaki Nick?> Ciemnowłosa dalej nie mogła wypowiedzieć ani słowa.
-Nick, chłopie, jeśli to ty, to wiedz, że jestem już blisko. Tak, niedługo będziemy ją mieli.- Powiedział Jason.
Teraz dopiero Katy przestraszyła się nie na żarty. Czy on mówił o...
-Dobra, to nie jest zabawne. Zadzwoń, jak zmądrzejesz, idioto. A ty, blondyn, nie tak mocno z tą lalą. Musi przeżyć.
i jak wam się podoba?
xoxo, Wasza Lu!